Ależ to była wycieczka!

Ależ to była wycieczka!

 

Warszawa, choć przecież znajduje się tylko godzinę drogi od Bojmia, to miasto, do którego zawsze warto pojechać. Jako stolica naszego kraju, która może się pochwalić prawie dwumilionową populacją, ma do zaoferowania naprawdę dużo. Znajdziemy tu wiele różnych atrakcji, których próżno szukać w innych miejscach. Gdybyśmy chcieli zobaczyć je wszystkie, pewnie nie wystarczyłoby i stu wycieczek.

My postawiliśmy tym razem na muzea i park rozrywki, do których jeszcze nigdy wcześniej nie jeździliśmy. Zaczęło się od zwiedzania obiektu o bardzo długiej nazwie – Muzeum Geologicznego Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego przy ulicy Rakowieckiej, zlokalizowanego w pięknym zabytkowym budynku. Mogliśmy tam poznać historię życia na naszej planecie, oglądać skały, minerały i pierwsze organizmy żywe. Dzieciaki stanęły oko w oko z dilofozaurem sprzed 193 milionów lat, podziwiały szkielet mamuta, z ciekawością badały czaszki pierwszych człekokształtnych. Dzięki przewodnikom, którzy oprowadzali je po muzeum, spotkanie okazało się cenną lekcją przyrody.

Po wizycie na Rakowieckiej autobus zawiózł wszystkich do słodkiego Muzeum Fabryki Czekolady Wedel. Tam, prócz historii najważniejszej fabryki słodkości w Polsce, dzieciaki miały okazję poznać smaki i zapachy różnych gatunków wedlowskiej czekolady, a także ziaren kakaowca, miazgi kakaowej i innych półproduktów w procesie wytwarzania łakoci. Na koniec obejrzały ogromną czekoladową makietę przedstawiającą fabrykę Wedla i inne budynki w dzielnicy. To chyba najsłodsze muzeum, w jakim kiedykolwiek były.

Po tym wszystkim autobus zabrał dzieci do parku escape roomów TEPfactor w galerii Blue City. No, tam już nie było czasu na odpoczynek. Dzieciaki musiały się uwijać, aby rozwiązać łamigłówki w pomysłowo urządzonych pokojach. Było i myślenie, i wysiłek fizyczny – i to przez dwie godziny. Nie dziwi zatem fakt, że po wyjściu z parku każdy marzył już tylko o napoju, posiłku i odpoczynku. To wszystko zapewnił odwiedzony pół godziny później McDonald.

Dzieci wróciły do domów tuż po dwudziestej – zmęczone, ale zadowolone. Niektóre marzyły już tylko o kąpieli i pójściu spać.

Mimo, że w drodze do Warszawy i z Warszawy korki dały się nam bardzo we znaki, wycieczka z pewnością należała do jednych z najbardziej udanych. Niektórzy już teraz mówią, że chętnie by ją powtórzyli.

Za organizację wycieczki odpowiedzialni byli pani Agnieszka Oniśk i pan Dominik Czernelewski, a w opiece nad dziećmi pomagali im pani Izabela Zdanowska, pani Monika Hardejewicz – Chomiak i pan Grzegorz Trusiński.